Ledwo ponad tydzień temu porozsyłałem po różnych firmach moje CV i inne śmieszne dokumenty. Kristian namówił mnie, że nadszedł moment, kiedy powinienem wziąć w garść swoje życie i na powrót je jakoś ułożyć. Twierdził, że najlepiej zacząć od znalezienia pracy. Na początku gdziekolwiek, by było z tego kilka groszy na podstawowe wydatki. Gdy dzisiejszego ranka zadzwonił telefon, a w słuchawce odezwał się wyszkolony głos sekretarki, która zapraszała mnie na rozmowę o pracę, byłem naprawdę zdziwiony, że moje podanie zostało rozpatrzone tak szybko.
Chciałem pracy. Było mi to potrzebne. Do zapomnienia. O tobie. O dziecku.
Byłaś w ciąży.
Tamtego dnia - po kilku godzinach chodzenia w kółko i powtarzania głośno tej, jakże dziwnie brzmiącej, informacji (faktu!!), wreszcie dotarło do mnie znaczenie tych słów.
Byłaś w ciąży. I to niezaprzeczalnie.
Będziesz miała dziecko. Małego bobaska - śliniącego się, płaczącego, śmiejącego i gryzącego co popadnie. Jadzącego w niewyobrażalnie ogromnych ilościach, choć pewnie połowa posiłków i tak znajdzie się na podłodze.
Myślisz, że odziedziczy po tobie niebieskie oczy? Może będzie czarował równie uroczym uśmiechem?
Przez cały czas starałem się wyobrazić sobie ciebie w roli matki. Prawdziwej matki, która każdą wolną chwilę będzie chciała spędzić z ukochanym dzieckiem.
Czy byłaś gotowa na tak wielką odpowiedzialność?
Na pewno pójdzie ci wspaniale. Widzę cię z szerokim uśmiechem na twarzy, pchającą wózek z niemałą dumą. Dziecko byłoby dla ciebie najcenniejszym darem o życia.
Szkoda, że wszystko tak się potoczyło... Nasze życia. My.
Wyciągając białą koszulę z szafy, zastanawiałem się, co byś powiedziała na moją rozmowę o pracę. Cieszyłabyś się? Byłabyś dumna, że w końcu robię ze sobą coś sensownego? Skrzywiłem się widząc, że materiał jest bardzo pognieciony. Westchnąłem cicho.
Prasowanie nie poszło wcale najgorzej. Koszula przeżyła, ja także. Uśmiechnąłem się lekko, musiałoby być ze mą naprawdę kiepsko, gdybym nie potrafił poradzić sobie z taką czynnością. Po dwudziestu minutach byłem w pełni gotowy.
Trochę denerwowałem się przed tym oficjalnym spotkaniem z pracodawcą. Gdybyś tu była... Podarowałabyś mi najpiękniejszy uśmiech, dotknęłabyś ciepłą, delikatną dłonią mojego policzka i powiedziałabyś, że wszystko będzie dobrze i nie powinienem się niczym martwić.
Ale tak nie było. Zostałem zupełnie sam.
Nawet mój najlepszy kumpel, Kristian, nie miał czasu odebrać ode mnie telefonu, bym mógł przekazać mu te dobre wiadomości. Jestem pewien, że byłby bardzo zdziwiony, ale na pewno cieszyłby się razem ze mną. Nieważne czy dostanę pracę, czy nie. To kolejny krok do przodu, ku dobremu.
Z takim właśnie nastawieniem wyszedłem z domu i skierowałem się w stronę centrum miasta.
Z równie optymistycznymi myślami wracałem po rozmowie z potencjalnym pracodawcą. Uśmiechałem się do wszystkich ludzi, których mijałem na ulicach. To był dobry dzień, a kolejny mógł okazać się jeszcze lepszy.
Życie potrafi nieść ze sobą wiele niespodzianek. W jednej chwili masz wszystko, w kolejnej zostajesz z niczym. Podczas tych kilku tygodni, kiedy próbowałem ułożyć sobie życie bez ciebie u boku, nauczyłem się, że warto doceniać takie małe rzeczy, jak uśmiech drugiej osoby.
Kristian, gdyby nie jego przyjacielska dłoń, którą wyciągnął do mnie, gdy zdawałem się wpadać w jakąś pułapkę życia, może nigdy nie zrobiłbym już żadnego korku na przód, poza próg domu. Dał mi tyle cierpliwości, ile potrzebowałem. Nigdy nie marudził, nigdy też się nie poddawał. Czasem zastanawiałem się dlaczego to robi i czy na tym polega prawdziwa przyjaźń. Jednak znalazłem inną odpowiedź. To, co robił dla mnie Kristian było coś więcej niż przyjaźnią, mógłbym to raczej porównać do braterskiej więzi. Był częścią mojego życia, swego rodzaju rodziną.
Ale tamtego dnia nie przyszedł do mnie. Próbowałem się do niego dodzwonić, ale miał wyłączony telefon. Na początku zdziwiłem się i zaniepokoiłem jednocześnie tą sytuacją. Jednak po kilku minutach doszedłem do wniosku, że może zwyczajnie miał mnie już dosyć i chciał choć jednego dnia odpoczynku i świętego spokoju.
Minął jeden dzień.
A po nim kolejny.
Cisza.
Nikt nie przychodził. Nikt nie dzwonił. A ja siedziałem zamknięty w mieszkaniu, jak w pudełku. Nie miałem nawet pojęcia, gdzie mógłbym się udać.
O spotkaniu ciebie nawet nie śmiałem marzyć, choć na pewno ta myśl tliła się gdzieś w ciemnym zakamarku mojego umysły.
Trzeciego dnia zadzwonił telefon.
Poderwałem się do niego, jak oparzony. Byłem niemal pewien, że Kristian w końcu wrócił do świata żywych.
Jednak czekała mnie mała niespodzianka.
Dostałem pracę... Dostałem pracę!
Póki co tylko na okres próbny, ale nawet to przechodziło moje najśmielsze oczekiwania. Chciałem tego i stało się. Nie jestem już człowiekiem bezrobotnym, bez perspektyw. Mogę znów złapać kontrolę nad własnym życiem.
Kristian oszaleje z radości, kiedy go o tym powiadomię!
Już chciałem chwycić za telefon leżący na stole, gdy przypomniałem sobie, że mój kumpel od trzech dni milczy jak zaklęty.
Wtedy to wpadł mi do głowy pewien pomysł.
On zawsze ze mną był. Czy tego chciałem, czy nie. A więc teraz przyszedł czas na mnie. Złożę mu wizytę, czy sobie będzie tego życzył, czy też nie.
Ubrałem się niemal wizytowo. W niebieską koszulę, marynarkę. Po drodze wstąpiłem do sklepu i kupiłem butelkę dobrego wina oraz zapiekanki do odgrzania w mikrofali. Kristian je uwielbiał.
Znów uśmiechałem się do wszystkich. Czułem, że to mój szczęśliwy dzień. Początek czegoś zupełnie nowego.
Kristian mieszkał w jednym z bogatych domów z dużym, zadbanym ogrodem. Z daleka zobaczyłem już zarys budynku. Kiedy byłem naprawdę blisko bramy, usłyszałem podniesione głosy. Rozejrzałem się chcąc dowiedzieć się skąd dobiega hałas. Dopiero po chwili zorientowałem się, że odgłosy dochodzą z ogrodu Kristiana.
Na początku miałem zawrócić. Nie chciałem mieszać się w cudze kłótnie, widocznie dlatego Kristian wyłączył telefon, były ważniejsze sprawy niż ja.
Ale usłyszałem cię... Rozpoznałem twój głos i nie byłem w stanie, choćbym bardzo chciał, zrobić kroku w tył.
Przekroczyłem próg bramy.
I zobaczyłem cię. W potarganych włosach wymachiwałaś rękoma i krzyczałaś jak opętana. Nie zdążyłem niczego zrozumieć, kiedy Kristian chwycił twoją twarz w dłonie. Niewiele w tamtym momencie do mnie docierało. Próbowałaś się wyrwać, jednak on nie dawał za wygraną.
- Nie możesz tego zrobić! - Był zły. Potrząsał tobą, a jednocześnie niebezpiecznie zbliżał twarz w kierunku twoich ust. Oczami wyobraźni wręcz widziałem jak je muska...
- Kristian... - udało mi się tylko wydusić, a siatka z butelką wina i zapiekankami uderzyła o brukowany podjazd. Butelka została rozbita, po bruku zaczął rozlewać się czerwony płyn, każda stróżka szukała odpływu.
Na dźwięk mojego głosu odskoczyliście od siebie natychmiast.
Wyglądałaś na wystraszoną. Kristian również. Żadne z was nie spodziewało się, że się pojawię i odkryję największą z waszych tajemnic.
Jak długo to trwało?
Nagle uśmiechnęłaś się dumnie i spojrzałaś wyzywająco na Kristiana.
- Masz czego chciałeś - powiedziałaś do niego z niezrozumiałą, dla mnie, nutką triumfu, po czym odwróciłaś się i zniknęłaś za drzwiami wejściowymi domu. Jego domu!
- Mathias... - Kristian powoli ruszył w moją stronę. Ale ja nie miałem ochoty go słuchać, to wszystko musiało być jakimś absurdalnym snem!
- Daj mi to wytłumaczyć! - usłyszałem jeszcze, kiedy przechodziłem przez bramę.
To nie mogło się wydarzyć... Nie mogło!!
Kochani, mam świadomość, że wciąż zalegam na niektórych blogach, a wierzcie mi, to nie z mojego lenistwa, ale z powodu spraw uczelnianych. Powoli wszędzie zaglądam, więc możecie być pewni, że niedługo ze wszystkimi będę na czysto!! Co prawda nie chciałam dodawać rozdziału, póki wszystkiego nie nadrobię, ale ostatnie dni w moim życiu były koszmarne i musiałam jakoś odreagować i coś napisać. Może tekst nie jest specjalnie długi, ale myślę, że może być :)
Mam nadzieję, że kolejny stworzy się szybciej, bo nie chciałabym przeciągać tego opowiadania w nieskończoność. Zostało niewiele.
Do napisania!! ;)
tak cos czulam ze ona ma romams Krystianem;) biedny Matias. myslal ze chociaz ma kumpla...
OdpowiedzUsuńwww.czarnekrolestwo.blog.pl
Nie zawsze to, co nam się wydaje, okazuje się rzeczywistością. Niestety...
UsuńTo mnie kochana zaskoczyłaś. I to bardzo zaskoczyłaś!
OdpowiedzUsuńByłam naiwna, bo tak jak Mathias wierzyłam, że nawet po tym wszystkim, co go spotkało w życiu, może być jeszcze dobrze. Kiedy zostawiła go dziewczyna, zawalił mu się cały świat. Nie poradziłby sobie z tym wszystkim gdyby nie jego „przyjaciel”. Najlepszy, najwspanialszy przyjaciel, który pomógł mu się pozbierać. Minęło trochę czasu, chłopak znalazł pracę i kiedy wszystko wydawało się być już w miarę dobrze, znów jego życie przewróciło się do góry nogami. Bo z najwspanialszego, najlepszego przyjaciela którego miał, został mu tylko kłamca, który zdradził go w dosłownym tego słowa znaczeniu. Bo jak inaczej nazwać tą sytuację, którą nam przedstawiłaś w tym rozdziale? Zdrada dziewczyny bolała go mocno, ale zdrada przyjaciela – to jest dopiero coś, co łamie serce nawet najsilniejszej osobie.
Do tej pory nie mogę zrozumieć, jak Krystian przez cały czas mógł go okłamywać, patrząc mu prosto w oczy. W żadnej chwili nie dał po sobie poznać, że te dobre rady wcale nie mają pomóc Mathiasowi, ale właśnie jemu. Nie mieści mi się w głowie, co teraz musi czuć chłopak. Po prostu nie mieści…
I wiesz co, zastanawia mnie zachowanie dziewczyny, Ta duma, tryumf. Zupełnie nie wiem, dlaczego to robi. Jakby wszystko to co się stało, nie zrobiło na niej większego wrażenia, albo nawet jakby sama to wszystko zaplanowała. Ah zagubiłam się troszkę i ciekawi mnie, co teraz będzie. Bo czy Mathias będzie chciał słuchać tłumaczeń swojego już (nie)przyjaciela?
Pisanie to świetny sposób na odreagowanie, coś o tym wiem ;) Może nie jest długi, ale nie liczy się ilość tylko jakość. A jeg jakoś jest powalająca xd
Niewiele tego opowiadania? Jakoś mi się to nie uśmiecha i zdecydowanie apeluje o jego przedłużenie! ;D
Pozdrawiam i ściskam mocno ;*
Ah, ten Kristian :D Może jednak były momenty, kiedy był szczery? I naprawdę chciał wyciągnąć Mathiasa z dołka? Zobaczymy, co tam będzie miał na swoje usprawiedliwienie.
UsuńJa osobiście też długo zastanawiałam się nad osobą Anny. Trzeba ją obserwować ;)
Nie ma przedłużania!! Wszystko mam już zaplanowane :) Ale to wcale nie oznacza, że kończę z pisaniem, o nieee. Jeszcze będziesz miała mnie dość, postaram się o to!! :D
Dziękuję ci za te miłe słowa <3
Mam nadzieję, że były takie momenty i że chciał go wyciągnąć z dołka, ale póki co wszystko przysłania mi ta zdrada. O tak jestem bardzo ciekawa co będzie miał na swoje usprawiedliwienie ;)
UsuńBędę ją w takim razie uważnie obserwować, zresztą do tej pory też starałam sie to robić. Ale nadal nie mogę jej rozgryźć.
Eh do przedłużenia cię nie namówię, ale cieszę się że już planujesz coś nowego . Ciebie dość? Nigdy! xd ( tak jak nigdy dość oczu Markusa xd)
o nie,nie,nie ! Po prostu nie wierze! Na początku rozdziału ubóstwiałam Kristiana - bo taki dobry z niego przyjaciel,tak wspiera,pomaga... Wciąż nie opuszczała mnie sympatia, a gdy K. przestał się odzywać, bałam się, że coś mu się stało i ja naiwna - martwiłam się o niego, z przerażeniem czytając czy aby na pewno nic złego mu się nie stało! A tu bezczelny on z Anną?! To chyba jakiś zart... co z niego za przyjaciel?! ah nienawidzę go! Niewiedziałam, że tak szybko będe wstanie sympatię zamienić w nienawiść , ale chyba tak właśnie się stało!
OdpowiedzUsuńCo do M. to tak bardzo mi go szkoda, został sam. A wciąż na każdym kroku myśli o A., a teraz doszedł kolejny problem i to nie byle jaki.
Cieszę się, że dostał pracę, chociaż w porównaniu do tego co zobaczył - nie wielkie to pocieszenie.
W każdym razie nie mogę się doczekać co na swoje usprawiedliwienie ma Kristian, bo z pewnością będzie chciał się usprawiedliwić - w to nie wątpie!
Czekam z niecierpliwością na następny rozdział <3
Mathias znalazł się w dość trudnym położeniu. Ale ja nie lubię, kiedy moi bohaterowie mają z górki :p
UsuńKristian na pewno będzie chciał się wytłumaczyć, sądzę też że Mathias będzie chciał poznać odpowiedzi na niektóre pytania :)
Wiedziaaaałaaaaaam. Chyba zaraz zacznę biegać po pokoju z tym słowem napisanym na transparencie. Kryś (cóż za piękne zdrobnienie) coś kombinował i jednak wiedział o tej ciąży, i jednak nasz kochany kolega ma coś na sumieniu! (Przygotuj się na kolejną analizę amatorsko-psychologiczną, bo zaraz Ci ją zaserwuje). Tylko w sumie nie wiem, od kogo zacząć. Może najpierw od naszego głównego bohatera, chyba tak będzie najlogiczniej.
OdpowiedzUsuńMathias zachowuje się jak straszny marzyciel. Od momentu kiedy dowiedział się o ciąży i wymówił sobie, że on może być ojcem tego dziecka, zaczyna snuć sobie między wierszami plany, jak to Anna będzie wspaniałą matką (jasne), a on mimowolnie stara się ustatkować sobie życie, żeby zapewnić dobry byt swojej przyszłej wyimaginowanej rodzinie. Nie wiem, czy chce przez to udowodnić Annie, że będzie wzorowym przykładem ojca, czy ma jakaś inną motywację, ale głównie stawiam na ten mój pierwszy powód. Mathias fruwa tak wysoko w chmurach, że nawet, do jasnej ciasnej przyciasnej, ignoruje wszystko. Gdyby Anna goniłaby z nożem po całym domu i krzyczałaby, że chce go zabić, to na pewno od razu zwaliłby całą winę na to, że kobietą w ciąży buzują hormony. Mathias tak strasznie wybiela charakter Anny; tak strasznie optymistycznie ją ocenia, że aż mam ochotę go trzepnąć w głowę. Zejdź na ziemię, chłopie, a nie biegają sobie po krainie snów i marzeń niczym tęczowy jednorożec! Wyperswaduj sobie to, że Anna kiedyś do ciebie wróci. Znajdź sobie dziewczynę i zacznij życie na nowo, bo cię zaraz kopnę w cztery litery.
Przechodząc do Krystiana. Mathiasowi się wydawało, że on nie znosi Anny (a tu taka niespodzianka, aż ciśnie się do napisania), jednak wydaje mi się, iż jednak w tym nastawieniu Krystiana coś jest, ale o tym później. Krystian cały czas był przyjacielem Mathiasa, wspierał go, pomogłam mu i chciał postawić go na nogi. Ta jego opiekuńczość jednak nie wynikała tylko z samego faktu bycia przyjaciółmi, w ten sposób Krystian starał się w pewnym sensie odkupić swoje winy i jakoś chyba przygotować Mathiasa na przyjęcie tej jakże niespodziewanej wiadomości, że on i Anna są razem. Czuję też, że nastawienie Krystiana do Anny jednak ma dwa oblicza. Z jednej strony ją kocha, a z drugiej częściowo nienawidzi, bo się w niej zakochał i w jakimś stopniu ona niszczy jego przyjaźń z Mathiasem – także to negatywne nastawienie do niej w rozmowach z Matim ma jakieś podstawy. Swoją drogą, związek K&A musi być naprawdę burzliwy, bo oboje mają w pewnym sensie silne charaktery i, w mojej skromnej opinii, pasują do siebie. Anna potrzebuje kogoś, kto twardo stąpa po ziemi i potrafi, jakby za nią „nadążyć”, postawić się jej. Kiedyś w komentarzu wspominałam, że Krystian zdaje się być przeciwieństwem Mathiasa, pewnie dlatego Annę do niego ciągnęło. Przy nim Mathias jest „miętką” kluchą. (Co nie zmienia faktu, że jednak mi go szkoda). Krystian dla Anny to wyzwanie. Co do ich związku, jestem na duże tak. (;
Anna w całej tej sytuacji wychodzi na najokropniejszą kobietę na świecie. Nie dość, że skłóciła dwójkę najlepszych przyjaciół, to jeszcze raczej nie za bardzo się tym przejmuje. Poza tym jej postawa podczas kłótni z Krystianem i nagłe pojawienia się Mathiasa to kwintesencja. Takie chciałeś wiedzieć, to teraz wiesz, frajerze! Może jej się nawet to podoba, że dzięki swoim wdzięku uwiodła przyjaciela Mathiasa? Jej postura, słowa, zachowanie jednoznacznie rzucają jakieś wyzwanie Mathiasowi. Anna go testuje, dźga, popycha, sprawdza jego reakcję, tak jakby testowała jak daleko może się posunąć, żeby go złamać. (Niech tylko nie robi z Mathiasa jakiegoś królika doświadczalnego… ). Ach, te kobiety. Nigdy nie wiadomo czego tak naprawdę chcą. A Anna jest totalnie wspaniałą postacią i zaczęłam ją lubić, a co.
Żeby nie było, że całkowicie usprawiedliwiam Krystiana i Annę. Oczywiście szkoda mi Mathiassa, że wszystko tak wyszło. Że najlepszy przyjaciel go oszukał, zostawił na lodzie. Że miłość jego życia go rzuciła prawdopodobnie dla jego najlepszego przyjaciela. Że teraz w sumie został sam. Że nie wiadomo, co dalej będzie.
. Że jego była dziewczyna chyba nosi dziecko jego byłego najlepszego przyjaciela. Co teraz dalej? Pozostaje mi się zastanawiać nad tym, jak Krystian się wytłumaczy. Czy w ogóle Mathias będzie chciał słuchać jego tłumaczeń? A jeśli tak, to czy będzie na tyle wyrozumiały, żeby mu wszystko wybaczyć. Czy Mathias teraz nie pogrąży się w jakiejś gigantycznej depresji? Tyle dramatów, aż mam ochotę się złapać za głowę. Widzisz, do czego mnie zmusiłaś? Do gigantycznego wywodu na dwie strony, który lada chwila będzie dłuższy od Twojego rozdziału, bo galopuje niczym pegaz po fabule Twojego opowiadania, a dopiero jesteśmy chyba w punkcie kulminacyjnym, no! Biedna Marit (sorry, jeśli przekręciła imię) przewraca się pewnie teraz w grobie. Zostawiła przyjaciół, a tu takie cyrki się dzieją. ;c
UsuńBłędów, w tym porywie emocji, zauważyłam niewiele. Jeśli już chcesz używać więcej wykrzykników, to muszą być TRZY, nie dwa.
„Jadzącego w niewyobrażalnie” – jedzącego
Przecinki dały Ci dyla, ale nie będę nich gonić.
A i pięknie zimowo się u Ciebie zrobiło, choć powoli zaczyna się robić wiosna. (;
Pozdrawiam i nie, to nie jest najdłuższy komentarz, jaki udało mi się wyprodukować,
Alathea
Kochana, do teraz nie mogę się nadziwić, jak mogłaś stworzyć coś tak długiego :D Dziękuję ci serdecznie za wszystkie myśli. Strasznie zaciekawiłaś mnie swoim spojrzeniem na to opowiadanie, niektóre fakty nawet starasz się ubiegać :p Musiałam się z tym przespać, żeby nie powiedzieć ci tutaj za dużo.
UsuńW niektórych kwestiach masz wiele racji. I mam nadzieję, że dalszy rozwój wydarzeń cię nie rozczaruje :)
Ja osobiście też lubię postać Anny. Nie wiem czy udaje mi się ją tak wykreować, jak ja ją widzę w mojej głowie, ale staram się. Ta kobieta zbudowana jest z tylu elementów, że odkrycie ich wszystkich w całości, jest chyba niemożliwe...
Warto też pamiętać, że to opowiadanie skupia się wyłącznie na Mathiasie, a bohaterowie, którzy pozostają na drugim planie, pozostają drugoplanowymi :P
Ah, ta Marit... A może wiedziała, co się święci, ale nie chciała ranić przyjaciela? Takie rzeczy nie są łatwe, zwłaszcza, kiedy się widzi, że druga osoba żyje tą miłością :)
A z tymi przecinkami to nadal się staram, ale jak widać, nie za bardzo wychodzi. Najważniejsze, że tekst da się czytać :)
Pozdrawiam!!
Jakże jestem zdziwiona, rozwścieczona i rozżalona!!! Jak mógł, no jak on mógł!!! ???
OdpowiedzUsuńPrzyjaciel - bliska osoba, a takie świństwo zrobiła :(
Mogłam się spodziewać - to jest taka sama sytuacja jak np. w zbrodni kiedy umiera żona, to zawsze pierwszego podejrzewają męża! To takie logiczne!!!
Cholera! :(
Mathias już znowu wychodził na prostą! Może dostanie pracę, może kogoś nowego by poznał, może, może, może...
Co dalej z nim się będzie działo?
Krystian - co z Ciebie za człowiek? :(((
Pozdrawiam :*
Może będzie lepiej - wreszcie przejrzy na oczy.
UsuńMoże będzie gorzej - dotknie dna rozpaczy.
Hm, nigdy nie porównywałam zbrodni do zdrady... Muszę się temu bardziej przyjrzeć w przyszłości :D
Haha - nie zwracaj uwagi na moje pseudo-filozoficzne wywody :D
UsuńBuziaki ;*
Nawet nie wiesz jak się ucieszyłam, gdy zobaczyłam, że dodałaś nowy rozdział! Stęskniłam się za tym opowiadaniem i za Twoimi genialnymi opisami, które normalnie wbijają mnie w fotel. Serio, nie każdy potrafi tak dobrze przedstawić uczucia. A tutaj nie mam najmniejszego problemu ze zrozumieniem głównego bohatera i wczuciu się w jego sytuację. Bardzo mi się to podoba! ;)
OdpowiedzUsuńCzułam! Czułam, że ten cały Krystian jest zbyt dobry, zbyt krystaliczny! Tak to już jest, że ci świetni przyjaciele zawodzą najczęściej. Ale miałam nadzieję, że nie zrobisz tego naszemu Mathiasowi. Przeszedł już dużo, okropnie przeżył rozstanie, a tu nie dość, że stracił ukochaną kobietę, to jeszcze najlepszego kumpla. teraz można już z czystym sumieniem powiedzieć, że został sam. I okropnie mi go szkoda, bo kto jak kto, ale on na taki los nie zasłużył. Ale się nad nim pastwisz! ;D Nie mam pojęcia, co on teraz pocznie, ale czuję, że załamie się kompletnie. Ten pseudo przyjaciel wbił mu nóż w plecy. To okropne uczucie, gdy najważniejsze, najbliższe osoby zostawiają i oszukują, a tutaj zdarzyło się to dwukrotnie i to w takim krótkim odstępie czasu. Ja nie wiem, co ona miała w głowie by go zdradzać z najlepszym kumplem? Jak mogła spojrzeć m w oczy? A on?! Wiedział o wszystkim, zabrał mu ukochaną, a potem jakby nigdy nic przychodził i pocieszał. To dopiero draństwo!
Podkręciłaś atmosferę i to nieźle;D Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! ;*
Pozdrawiam! ;)
Nie, dlaczego!? Kompletnie się tego nie spodziewałam! Byłam taka szczęśliwa, że Mathias ma chociaż Kristiana, że ma w nim oparcie po tym, jak ta wredna jędza go zostawiła! A on co! Jeszcze chodził do niego, dawał rady... A cały rozdział zapowiadał się tak uroczo... Ale, czy to znaczy, że to Kristian był tym, który uderzył Annę? Nie mam pojęcia, jak Mathias dalej się po tym pozbiera. Jak zniesie to, że jego ukochana i najlepszy przyjaciel... Trochę mi przykro, że już niedługo koniec tego opowiadania, bo przywiązałam się do Mathiasa, ale jestem pewna, że z kolejnym też nas nie zawiedziesz ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Sparks ;*
o nie, to nie dzieje się naprawdę.
OdpowiedzUsuńJagoda jak mogłaś! Nie spodziewałam się tego. Musisz o jakoś odwrócić, nie wiem wymyśl coś, ale nie zostawiaj tego tak! Pisze świetnie, ciekawie i wgl wszystko co na! Czekam na więcej, bo w końcu jestem na bieżąco. Jeszcze raz przepraszam za opóźnienia. Mam nadzieje, że od teraz wszystko będzie OK :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńhttp://vampireandmillionaire.blogspot.com/
Nie no w to nie uwierzę. Ten Kristian, on z Anną? Nie, to nie to. Nie uwierzę w to, że ona z jego najlepszym przyjacielem. I jeszcze ten bobas. Na pewno nie z nim. Musi istnieć jakieś normalne sensowne wytłumaczenie. Jestem tego absolutnie pewna. Nie przyjmuję do wiadomości, że dwie tak ważne osoby w życiu Mata mogły by wyciąć mu taki numer.
OdpowiedzUsuńA przecież wszysto zaczynało układać się tak dobrze. Lepsze spojrzenie na świat, poszukiwania pracy, otrzymanie pracy na czas próbny... Wszystko to na marne? Żeby Mat znów popadł w ten okropny stan? To niemożliwe. To się nie mogło wydarzyć...