- Mathias, co się z tobą dzieje do licha?! - Kristian uderzył zrolowaną gazetą o blat kuchennego stołu, tuż przy mojej twarzy. Zupełnie zapomniałem o jego obecności w mieszkaniu, więc podskoczyłem zdezorientowany, a serce z zawrotną prędkością zaczęło walić mi w piersi. Znów znalazłem się poza jakimkolwiek czasem. Kumpel przyglądał mi się uważnie, ale wcale mnie to nie obchodziło. Chciałem ciebie. Tylko ciebie... Ostatni raz widzieliśmy się dokładnie tydzień temu, kiedy to powiedziałaś mi straszną prawdę, o mężczyźnie, z którym żyłaś. Nie potrafiłem przestać o tym myśleć.
Dlaczego tamtego dnia, gdy się obudziłem, niemal natychmiast domyśliłem się, że coś jest nie w porządku? Dlaczego zniknęłaś tak po prostu, bez żadnego słowa pożegnania, wytłumaczenia? Dlaczego nie powiedziałaś mi, gdzie mógłbym cię znaleźć i wyrwać z sideł tego złego człowieka? Dlaczego nie chciałaś mi zaufać? Dlaczego...?
Zupełnie nie mogłem zrozumieć twojego zachowania. Przecież powinnaś chcieć się oderwać od tego brutalnego faceta... A ty uciekłaś, z miejsca, gdzie byłaś bezpieczna.
Od tego dnia, codziennie wychodziłem na ulice miasta, w nadziei, że może przypadkiem się spotkamy. Dowiem się w końcu prawdy. Z jakiego powodu, robisz to wszystko.
Cały czas zastanawiałem się, co się z tobą dzieje. Gdzie teraz jesteś, z kim, czy jesteś szczęśliwa...
Spojrzałem na Kristiana, który wciąż czekał na jakieś wyjaśnienia od mojej osoby. Zmierzwione ciemne włosy, ledwo widoczne, ale jednak, cienie pod oczami. Westchnąłem cicho. On też nie miał łatwego życia. Nie powinien mi tyle poświęcać. Jednakże co miałem mu powiedzieć? Na pewno posiadał wiele swoich spraw, a pół dnia spędzał u mnie. Człowieka, który tak bardzo nie chciał jego pomocnej dłoni, a którą potrzebował. Czy i ja byłbym w stanie tyle dla niego robić?
W ciągu kilku minut poczułem do niego jeszcze większy szacunek, niż zazwyczaj, a naprawdę miałem go wiele. To nie było sprawiedliwe, by ukrywać przed nim prawdę.
- Muszę ci o czymś powiedzieć - Wyprostowałem się na krześle i odetchnąłem głęboko. Nadeszła ta chwila, której nigdy nie zamierzałem stwarzać. Opowiedziałem mojemu najlepszemu kumplowi o spotkaniu z Anną i konsekwencjach z tym związanych.
Nie był zadowolony. Oczywiście, że nie był zadowolony! Chyba nawet nie starał się ukrywać tego, jak bardzo jest wściekły. Prawdę powiedziawszy, nie byłem zdziwiony jego reakcją. Pamiętam, jak na studiach wplątywałem się w różne głupie sprawy i historie, z których wynikały tylko kłopoty. Kristian patrzył wtedy na mnie tym swoim surowym wzrokiem. Jednak po kilku sekundach zawsze marszczył brwi i zaczynał ze mną omawiać możliwe rozwiązania. Obojętnie jak beznadziejna wydawała się sytuacja - nigdy mnie nie zostawił.
Tym razem, surowy wyraz twarzy utrzymywał się nadzwyczaj długo. Nie wróżyło to niczego dobrego.
- Wpuściłeś ją? Tu, do tego mieszkania?! - Jego usta ułożyły się w cienką linię, jakby resztkami sił powstrzymywał się od wybuchu.
- Nie postąpiłbyś tak samo na moim miejscu? - O co tyle pretensji? Kristian zawsze był honorowym facetem. Pierwszy u dziewczyn potrzebujących męskiego ramienia do wytarcia łez. Może dlatego nigdy nie znalazł tej jedynej wybranki serca, był dla nich bardziej jako przyjaciel, niż mężczyzna do całowania. Co wcale nie znaczy, że nigdy się z żadną nie spotykał!
Pamiętam wieczór, kiedy to leżąc na łóżku w pokoju akademickim i słuchając muzyki, Kristian wparował do środka z pobladłą twarzą. Od razu zorientowałem się, że chodzi o kobietę. Brunet był wystraszony nową sytuacją, bowiem umówił się na swoją pierwszą, poważną randkę. I chyba po raz pierwszy, tak naprawdę, otwarcie poprosił mnie o pomoc w jej zorganizowaniu. Byłem strasznie rozbawiony, ale oczywiście już następnego dnia zaczęliśmy przygotowania do tego ważnego wydarzenia dla Kristiana. Koniec końców i tak wszystko poszło inaczej, niż przewidywaliśmy, ale randka się udała, a mój kumpel wrócił naprawdę zachwycony. Już dawno go takiego nie widziałem...
- Ale nie w takiej sytuacji! - Kristian kręcił energicznie głową i zaczął nerwowo chodzić po kuchni. Co go tak wkurzało? To chyba normalne, że się o ciebie martwiłem - Mogłeś wynająć jej pokój w pobliskim hotelu. Mathias, jest tyle możliwości. Po co znów wplątałeś ją do swojego życia?
Kristian zawsze był poważnym, spokojnym facetem. Ale kiedy stał się taki zamknięty na innych?
Kiedyś także nie był zadowolony, że do naszego pokoju w akademiku przyniosłem, zawiniętego w koc, małego kotka. Kilka godzin przekonywał mnie, że to naprawdę zły pomysł. Jednak jak mogłem zachować się inaczej? Parę ulic od naszego budynku, znajdowały się wielkie kontenery. Codziennie przechodziłem tamtędy z uczelni. Usłyszałem hałas i nie byłbym sobą, gdybym nie zajrzał w tamto miejsce. W momencie, kiedy zobaczyłem tego wychudzonego kotka, nie było mowy, żebym go ze sobą nie zabrał. Umarłby na tym śmietniku. Oczywiście mieliśmy potem niezłe kłopoty, kiedy kociak po kilku dniach się ożywił i narobił niezłego bałaganu, wliczając w to niewielkie szkody. Musieliśmy się nieźle tłumaczyć. Ale po dziś dzień uważam, że naprawdę było warto go przygarnąć. Śmiem nawet twierdzić, że przy rozstaniu z kociakiem, któremu znaleźliśmy nowy dom, Kristian bardziej cierpiał i rozczulał niż ja. Po prostu zdobył jego dobre serducho.
- Jakiś facet się nad nią znęca! Zupełnie cię to nie rusza? - zapytałem. Co się stało z dobrodusznym Kristianem? Nic go to nie obchodziło? Rozumiem, że nigdy nie darzył cię wielką sympatią, ale mimo wszystko jesteś warta ludzkiego współczucia. Nie wierzę, że nie jest przeciwny takiemu traktowaniu kobiet. Zawsze stawał w ich obronie. Raz czy dwa oberwało mu się za to, z muskularnymi facetami nie miał zbyt wielkich szans. Jednak ilekroć do tego dochodziło, mówił głośno, co myśli na temat przemocy wobec dziewczyn. Czy można nagle zmienić zdanie?
- Wierzysz jej?
Zaskoczył mnie. Jak mogłem ci nie wierzyć? Przecież na własne oczy widziałem siniaki na nadgarstku, łzy w twoich oczach.
- Oczywiście, że jej wierzę! A ty nie? - spytałem oburzony. Sądziłem, że mnie zrozumie. Ale jak widać bardzo się pomyliłem... Niepotrzebnie mu o wszystkim powiedziałem. Teraz mi nie odpuści.
Stanął na przeciw mnie i skrzyżował ręce na piersi. Nie był już wściekły. Raczej zatroskany i bardzo poważny. Martwił się o ciebie, czy raczej o mnie?
- Nie.
- Dobra, ta rozmowa nie ma sensu - stwierdziłem po chwili. Prędzej się pokłócimy, niż dogadamy, a nie miałem dziś sił na jakiekolwiek starcia z kumplem.
- Wręcz przeciwnie. Szkoda tylko, że mówisz mi to dopiero teraz. Nie musiałbym zachodzić o głowę, co się z tobą ostatnio dzieje - Znów się zdenerwował - Ale teraz wszystko jest już jasne! Pojawiła się Anna!
- Po prostu się o nią martwię, tak trudno jest ci to zrozumieć?
Kristian zaśmiał się cicho i machnął ręką jakby od niechcenia. Przez kilka krótkich sekund patrzyliśmy sobie prosto w oczy. On pierwszy odwrócił wzrok i już nic nie mówiąc, opuścił pomieszczenie. Zostałem sam.
Podszedłem do okna. Dzień zapowiadał się naprawdę słonecznie i ciepło. Dzieci sąsiadów bawiły się i dokazywały wesoło w ogrodzie. Uśmiechnąłem się lekko. Gdzie podziały się te czasy, gdy wszystko było proste, łatwe?
Pod oknem leżało lusterko. Chwyciłem je i spojrzałem na swoje odbicie. Obejrzałem dokładnie swoją twarz. Długie, sterczące we wszystkie strony włosy. Gęstniejąca broda. Dawno się nie goliłem... W ogóle wyglądałem jak człowiek, którego niedawno wypuszczono z lasu. Kristian miał rację. Najwyższy czas, by coś ze sobą zrobić.
Znalazłem go siedzącego w salonie, wpatrzonego gdzieś przed siebie. Nawet nie odwrócił głowy, gdy wszedłem do pomieszczenia. Głupio się zachowaliśmy... Nienawidziłem się z nim kłócić, ale godzenie się było chyba jeszcze większą męczarnią. Nigdy nie wiedziałem co powiedzieć.
- Ostrzyżesz mnie? - zapytałem tylko. Kristian spojrzał na mnie zaskoczony, ale nie zauważyłem w jego postawie żadnego zaprzeczenia, dlatego od razu udałem się do łazienki, by wszystko przygotować.
- Przy okazji proponuję zgolić ci brodę - Usłyszałem za sobą jego spokojny głos - Chętnie się nią zajmę.
Odwróciłem się w jego stronę i uśmiechnęliśmy się do siebie. Wiedziałem, że będzie chciał to zrobić. Pewnie już od dawna nie mógł na nią patrzeć.
- Do dzieła, mistrzu! - rozłożyłem ręce i usiadłem na taborecie przy lustrze. Mimo całego zaufania, jakim darzyłem kumpla, chciałem mieć kontrolę nad sytuacją. Ogolony na łysko Mathias nie wchodził w grę.
- Wychodzisz gdzieś? - zapytał Kristian, widząc, że zacząłem zakładać buty.
- Idę na spacer - wytłumaczyłem szybko. Odświeżony, odmieniony, miałem o wiele więcej energii niż zazwyczaj. Nigdy bym nie pomyślał, że właśnie tego było mi trzeba. Jeszcze do niedawna, to ty przypominałaś mi, że już najwyższy czas na golenie lub strzyżenie. Będąc sam zupełnie o tym nie myślałem.
Usłyszałem ciche westchnienie kumpla. Miałem nadzieję, że wszystko zostało już wytłumaczone, a temat zakończony. Jednak zapomniałem, jaki Kristian potrafi być nieugięty.
- Jeżeli nie podała ci swojego miejsca zamieszkania, to chyba znaczy, że nie chce, abyś ją znalazł, nie sądzisz? - Czy on zawsze wszystko musi wiedzieć i wszędzie wtykać swój nos? - Myślałeś, że się nie domyślę, po co te codzienne przechadzki?
- Nie robię niczego złego - powiedziałem i nie mając już nic więcej do dodania otworzyłem drzwi wejściowe.
- To wyrobiona manipulantka, nie widzisz tego? Ta kobieta robi z tobą co chce!
- Wrócę za godzinę! - zawołałem. Narzuciłem na głowę kaptur bluzy i ruszyłem przed siebie.
Nie wiedziałem dokąd zmierzam, ale jednego byłem pewien. Znajdę cię, by upewnić się, że nikt nie robi ci krzywdy.
Dlaczego tamtego dnia, gdy się obudziłem, niemal natychmiast domyśliłem się, że coś jest nie w porządku? Dlaczego zniknęłaś tak po prostu, bez żadnego słowa pożegnania, wytłumaczenia? Dlaczego nie powiedziałaś mi, gdzie mógłbym cię znaleźć i wyrwać z sideł tego złego człowieka? Dlaczego nie chciałaś mi zaufać? Dlaczego...?
Zupełnie nie mogłem zrozumieć twojego zachowania. Przecież powinnaś chcieć się oderwać od tego brutalnego faceta... A ty uciekłaś, z miejsca, gdzie byłaś bezpieczna.
Od tego dnia, codziennie wychodziłem na ulice miasta, w nadziei, że może przypadkiem się spotkamy. Dowiem się w końcu prawdy. Z jakiego powodu, robisz to wszystko.
Cały czas zastanawiałem się, co się z tobą dzieje. Gdzie teraz jesteś, z kim, czy jesteś szczęśliwa...
Spojrzałem na Kristiana, który wciąż czekał na jakieś wyjaśnienia od mojej osoby. Zmierzwione ciemne włosy, ledwo widoczne, ale jednak, cienie pod oczami. Westchnąłem cicho. On też nie miał łatwego życia. Nie powinien mi tyle poświęcać. Jednakże co miałem mu powiedzieć? Na pewno posiadał wiele swoich spraw, a pół dnia spędzał u mnie. Człowieka, który tak bardzo nie chciał jego pomocnej dłoni, a którą potrzebował. Czy i ja byłbym w stanie tyle dla niego robić?
W ciągu kilku minut poczułem do niego jeszcze większy szacunek, niż zazwyczaj, a naprawdę miałem go wiele. To nie było sprawiedliwe, by ukrywać przed nim prawdę.
- Muszę ci o czymś powiedzieć - Wyprostowałem się na krześle i odetchnąłem głęboko. Nadeszła ta chwila, której nigdy nie zamierzałem stwarzać. Opowiedziałem mojemu najlepszemu kumplowi o spotkaniu z Anną i konsekwencjach z tym związanych.
Nie był zadowolony. Oczywiście, że nie był zadowolony! Chyba nawet nie starał się ukrywać tego, jak bardzo jest wściekły. Prawdę powiedziawszy, nie byłem zdziwiony jego reakcją. Pamiętam, jak na studiach wplątywałem się w różne głupie sprawy i historie, z których wynikały tylko kłopoty. Kristian patrzył wtedy na mnie tym swoim surowym wzrokiem. Jednak po kilku sekundach zawsze marszczył brwi i zaczynał ze mną omawiać możliwe rozwiązania. Obojętnie jak beznadziejna wydawała się sytuacja - nigdy mnie nie zostawił.
Tym razem, surowy wyraz twarzy utrzymywał się nadzwyczaj długo. Nie wróżyło to niczego dobrego.
- Wpuściłeś ją? Tu, do tego mieszkania?! - Jego usta ułożyły się w cienką linię, jakby resztkami sił powstrzymywał się od wybuchu.
- Nie postąpiłbyś tak samo na moim miejscu? - O co tyle pretensji? Kristian zawsze był honorowym facetem. Pierwszy u dziewczyn potrzebujących męskiego ramienia do wytarcia łez. Może dlatego nigdy nie znalazł tej jedynej wybranki serca, był dla nich bardziej jako przyjaciel, niż mężczyzna do całowania. Co wcale nie znaczy, że nigdy się z żadną nie spotykał!
Pamiętam wieczór, kiedy to leżąc na łóżku w pokoju akademickim i słuchając muzyki, Kristian wparował do środka z pobladłą twarzą. Od razu zorientowałem się, że chodzi o kobietę. Brunet był wystraszony nową sytuacją, bowiem umówił się na swoją pierwszą, poważną randkę. I chyba po raz pierwszy, tak naprawdę, otwarcie poprosił mnie o pomoc w jej zorganizowaniu. Byłem strasznie rozbawiony, ale oczywiście już następnego dnia zaczęliśmy przygotowania do tego ważnego wydarzenia dla Kristiana. Koniec końców i tak wszystko poszło inaczej, niż przewidywaliśmy, ale randka się udała, a mój kumpel wrócił naprawdę zachwycony. Już dawno go takiego nie widziałem...
- Ale nie w takiej sytuacji! - Kristian kręcił energicznie głową i zaczął nerwowo chodzić po kuchni. Co go tak wkurzało? To chyba normalne, że się o ciebie martwiłem - Mogłeś wynająć jej pokój w pobliskim hotelu. Mathias, jest tyle możliwości. Po co znów wplątałeś ją do swojego życia?
Kristian zawsze był poważnym, spokojnym facetem. Ale kiedy stał się taki zamknięty na innych?
Kiedyś także nie był zadowolony, że do naszego pokoju w akademiku przyniosłem, zawiniętego w koc, małego kotka. Kilka godzin przekonywał mnie, że to naprawdę zły pomysł. Jednak jak mogłem zachować się inaczej? Parę ulic od naszego budynku, znajdowały się wielkie kontenery. Codziennie przechodziłem tamtędy z uczelni. Usłyszałem hałas i nie byłbym sobą, gdybym nie zajrzał w tamto miejsce. W momencie, kiedy zobaczyłem tego wychudzonego kotka, nie było mowy, żebym go ze sobą nie zabrał. Umarłby na tym śmietniku. Oczywiście mieliśmy potem niezłe kłopoty, kiedy kociak po kilku dniach się ożywił i narobił niezłego bałaganu, wliczając w to niewielkie szkody. Musieliśmy się nieźle tłumaczyć. Ale po dziś dzień uważam, że naprawdę było warto go przygarnąć. Śmiem nawet twierdzić, że przy rozstaniu z kociakiem, któremu znaleźliśmy nowy dom, Kristian bardziej cierpiał i rozczulał niż ja. Po prostu zdobył jego dobre serducho.
- Jakiś facet się nad nią znęca! Zupełnie cię to nie rusza? - zapytałem. Co się stało z dobrodusznym Kristianem? Nic go to nie obchodziło? Rozumiem, że nigdy nie darzył cię wielką sympatią, ale mimo wszystko jesteś warta ludzkiego współczucia. Nie wierzę, że nie jest przeciwny takiemu traktowaniu kobiet. Zawsze stawał w ich obronie. Raz czy dwa oberwało mu się za to, z muskularnymi facetami nie miał zbyt wielkich szans. Jednak ilekroć do tego dochodziło, mówił głośno, co myśli na temat przemocy wobec dziewczyn. Czy można nagle zmienić zdanie?
- Wierzysz jej?
Zaskoczył mnie. Jak mogłem ci nie wierzyć? Przecież na własne oczy widziałem siniaki na nadgarstku, łzy w twoich oczach.
- Oczywiście, że jej wierzę! A ty nie? - spytałem oburzony. Sądziłem, że mnie zrozumie. Ale jak widać bardzo się pomyliłem... Niepotrzebnie mu o wszystkim powiedziałem. Teraz mi nie odpuści.
Stanął na przeciw mnie i skrzyżował ręce na piersi. Nie był już wściekły. Raczej zatroskany i bardzo poważny. Martwił się o ciebie, czy raczej o mnie?
- Nie.
- Dobra, ta rozmowa nie ma sensu - stwierdziłem po chwili. Prędzej się pokłócimy, niż dogadamy, a nie miałem dziś sił na jakiekolwiek starcia z kumplem.
- Wręcz przeciwnie. Szkoda tylko, że mówisz mi to dopiero teraz. Nie musiałbym zachodzić o głowę, co się z tobą ostatnio dzieje - Znów się zdenerwował - Ale teraz wszystko jest już jasne! Pojawiła się Anna!
- Po prostu się o nią martwię, tak trudno jest ci to zrozumieć?
Kristian zaśmiał się cicho i machnął ręką jakby od niechcenia. Przez kilka krótkich sekund patrzyliśmy sobie prosto w oczy. On pierwszy odwrócił wzrok i już nic nie mówiąc, opuścił pomieszczenie. Zostałem sam.
Podszedłem do okna. Dzień zapowiadał się naprawdę słonecznie i ciepło. Dzieci sąsiadów bawiły się i dokazywały wesoło w ogrodzie. Uśmiechnąłem się lekko. Gdzie podziały się te czasy, gdy wszystko było proste, łatwe?
Pod oknem leżało lusterko. Chwyciłem je i spojrzałem na swoje odbicie. Obejrzałem dokładnie swoją twarz. Długie, sterczące we wszystkie strony włosy. Gęstniejąca broda. Dawno się nie goliłem... W ogóle wyglądałem jak człowiek, którego niedawno wypuszczono z lasu. Kristian miał rację. Najwyższy czas, by coś ze sobą zrobić.
Znalazłem go siedzącego w salonie, wpatrzonego gdzieś przed siebie. Nawet nie odwrócił głowy, gdy wszedłem do pomieszczenia. Głupio się zachowaliśmy... Nienawidziłem się z nim kłócić, ale godzenie się było chyba jeszcze większą męczarnią. Nigdy nie wiedziałem co powiedzieć.
- Ostrzyżesz mnie? - zapytałem tylko. Kristian spojrzał na mnie zaskoczony, ale nie zauważyłem w jego postawie żadnego zaprzeczenia, dlatego od razu udałem się do łazienki, by wszystko przygotować.
- Przy okazji proponuję zgolić ci brodę - Usłyszałem za sobą jego spokojny głos - Chętnie się nią zajmę.
Odwróciłem się w jego stronę i uśmiechnęliśmy się do siebie. Wiedziałem, że będzie chciał to zrobić. Pewnie już od dawna nie mógł na nią patrzeć.
- Do dzieła, mistrzu! - rozłożyłem ręce i usiadłem na taborecie przy lustrze. Mimo całego zaufania, jakim darzyłem kumpla, chciałem mieć kontrolę nad sytuacją. Ogolony na łysko Mathias nie wchodził w grę.
- Wychodzisz gdzieś? - zapytał Kristian, widząc, że zacząłem zakładać buty.
- Idę na spacer - wytłumaczyłem szybko. Odświeżony, odmieniony, miałem o wiele więcej energii niż zazwyczaj. Nigdy bym nie pomyślał, że właśnie tego było mi trzeba. Jeszcze do niedawna, to ty przypominałaś mi, że już najwyższy czas na golenie lub strzyżenie. Będąc sam zupełnie o tym nie myślałem.
Usłyszałem ciche westchnienie kumpla. Miałem nadzieję, że wszystko zostało już wytłumaczone, a temat zakończony. Jednak zapomniałem, jaki Kristian potrafi być nieugięty.
- Jeżeli nie podała ci swojego miejsca zamieszkania, to chyba znaczy, że nie chce, abyś ją znalazł, nie sądzisz? - Czy on zawsze wszystko musi wiedzieć i wszędzie wtykać swój nos? - Myślałeś, że się nie domyślę, po co te codzienne przechadzki?
- Nie robię niczego złego - powiedziałem i nie mając już nic więcej do dodania otworzyłem drzwi wejściowe.
- To wyrobiona manipulantka, nie widzisz tego? Ta kobieta robi z tobą co chce!
- Wrócę za godzinę! - zawołałem. Narzuciłem na głowę kaptur bluzy i ruszyłem przed siebie.
Nie wiedziałem dokąd zmierzam, ale jednego byłem pewien. Znajdę cię, by upewnić się, że nikt nie robi ci krzywdy.
Przyznam szczerze, że sama nie wiem co sądzić o tym rozdziale. Po prostu stwierdziłam, że jestem winna Kristianowi rozdział bardziej o nim. Mam nadzieję, że jakoś udało mi się go wam przybliżyć. Aczkolwiek w każdej części staram się, aby o każdym bohaterze można było się czegoś dowiedzieć.
W każdym razie już niedługo zacznie się dziać (bowiem powoli dochodzimy do punktu kulminacyjnego), bo na razie mamy tylko cierpiącego i wzdychającego do ściany Mathiasa.
Jeżeli spojrzycie na zakładki, to odkryjecie, że stworzyłam nową. Mianowicie "bohaterów opowiadań" - miałam tego nie robić, ale w końcu stwierdziłam, że zilustruję wam te trzy główne postacie. Jeśli ktoś czuje taką potrzebę, może zajrzeć.
Zaległości na waszych blogach oczywiście staram się nadrobić jak najprędzej, naprawdę możecie mi wierzyć :)
To chyba tyle z bieżących spraw. Nie wiem czemu ostatnio tak strasznie się rozpisuję pod rozdziałami.
Kończę, trzymajcie się ciepło!!
Jako, że oglądałam wczoraj "Sin city 2", to ten rozdział mega mi się skojarzył z tą główną mroczną bohaterką. Ona też strasznie wykorzystywała swojego faceta - ba! Ona nawet do niego strzeliła!
OdpowiedzUsuńGdzie można "kupić" takich przyjaciół jak Krystian? Tacy ludzie jeszcze istnieją?
Mathias jest strasznie naiwny. Ona nie tylko nim manipuluje, ona znowu robi mu nadzieję, a potem zniszczy go tak jak ostatnio. Aż boję się tego momentu!
Serdecznie pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :)
Ps. Cieszę się z nowo powstałej podstrony ^^ :*
Oczywiście, że tacy ludzie istnieją ;)
UsuńJeszcze dużo do odkrycia przed Mathiasem, niestety ten bohater (mimo że mój ulubiony) nie będzie miał u mnie łatwego życia.
Hej!
OdpowiedzUsuńZaprosiłaś mnie na bloga więc jestem. :)
Na razie przeczytałam fragmenty ale gdy będę miała trochę więcej czasu postaram się bardziej w czytać w opowiadania.
Jak na razie spodobało mi się.
Dołączam do obserwatorów by być na bieżąco. :D
Czekam na następny rozdział!
Pozdrawiam i życzę weny!
A gdybyś miała trochę czasu i ochoty, zapraszam do mnie :)
http://historie-ktore-pisze-zycie.blogspot.com/
Cieszę się i dziękuję, że chciałaś znaleźć dla mnie czas :)
UsuńNa pewno wpadnę, jak tylko uporam się ze wszystkim, co akurat na mnie spadło w tym miesiącu.
Nie będę się powtarzać, jak dobrze piszesz i tak dalej, bo pisałam to w poprzednim komentarzu, Rozdział czytało mi się niezwykle przyjemnie i szybko. Cieszę się, że miałam szansę dowiedzieć się nieco więcej na temat Kristiana i jego przyjaźni z Mathiasem. Awh, Mathias to naprawdę uroczy facet o wielkim sercu. Urocze, że zdecydował się przygaqrdnąć tego kotka. W dodatku do akademika! Na pewno mieli wesoło, haha. XD
OdpowiedzUsuńWkurzyłam się na Annę, że opuściła jego mieszkanie bez słowa. Bo wyszło trochę na to, że ona go wykorzystała. To bardzo nie w porządku. Moja sympatia do niej teraz drastycznie zmalała. Sorry.
Biedy Mathias, mam nadzieję, że facet weźmie się niebawem w garść. Aczkolwiek fakt, że się ogolił i ostrzygł, wróży dobre zmiany. nie mogę się doczekać jaki to będzie punkt kulminacyjny! Mam swoje przypuszczenia, ale póki co, zachowam je dla siebie. :D
Pozdrawiam i życzę weny! x
Zmiany będą, i to ogromne :D
UsuńHmm, niedługo się okaże czy twoje przypuszczenia były prawdziwe. W sumie jestem ciekawa co ci tam chodzi po głowie :p
Wcale nie dziwię się, że Kristianowi, że się wściekł. Od bardzo długiego czasu stara się jakoś doprowadzić kumpla do porządku, olewa swoje sprawy by być przy nim, a jak przychodzi co do czego - nie uzyskuje wyjaśnienia odnośnie dziwnego zachowania Mathiasa. Ale widać, że jest mądrym i oddanym przyjacielem, bo zamiast się fochać i gniewać został przy nim i sądzę, że w dalszym ciągu będzie go wspierać. Kristian to zdecydowanie fenomenalna postać i nadałaś mu cudowny charakter!
OdpowiedzUsuńPo tym rozdziale zaczęłam się zastanawiać o co chodzi Anne. Przychodzi, zostaje na noc, zwierza się, że facet ją bije, a potem ucieka i ewidentnie nie chce by ją odnaleziono. Chciała się ponownie zabawić uczuciami byłego? Czy może po prostu nie chce zrobić mu nadziei i dlatego odeszła bez słowa? Nie potrafię jej na razie rozszyfrować, dlatego cierpliwie będę czekać na kolejny rozdział, może coś mi wyjaśni.
Pozdrawiam serdecznie! ;* I życzę dużo weny, bo najchętniej to już bym przeczytała szósteczkę:D
Powiem tak - Anna na pewno czymś się kieruje, podejmuje takie, a nie inne decyzje.
UsuńKristian jest w stanie naprawdę bardzo wiele poświęcić dla Mathiasa. Tylko co z tego wyjdzie?? :)
Na samym początku chciałam Ci tylko napisać, że szablon jest piękny! Idealnie pasuję do scenerii, która tutaj stworzyłaś, idealnie! ;) Wszysctko wygląda bardzo estetycznie i apetycznie.
OdpowiedzUsuńRozdział przeczytałam o wiele wcześniej, wiesz? Nie wiem jakim cudem go nie skomentowałam. Jestem jednak przekonana, że na jednym z wykładów całkowicie się w nim zatraciłam - za co po raz kolejny Ci dziękuję.
Kristianowi należał się teraz rozdział. Żado teraz spotyka się takich ludzi, któż są w satnie poświęcić tak wiele czasu dla drugiej osoby, bardzo rzadko. Nie wiem czy chce, aby ą spotkał. Wiem, że ją kocha, wiem, że jest w stanie zrobić dla niej wszystko, ale rujnuję siebie w środku.... Wybrała tyrana. Jest dorosła, odpowiada za swoje czyny.
Wiem, że kazałam na siebie długo czekać, wiem... Jednak rozdział jest już napisany. Dzisiaj został wysłany do mojej bety. Kiedy nastąpi jego publikacja zależy już tylko od niej. Mam nadzieję, że Cię nie zawiodę.
Z niecierpliwością czekam na dalszy rozwój akcji!
Dziękuję, mi także się podoba :)
UsuńKażdy z bohaterów musiał podjąć samotnie jakąś decyzję, zgodną z ich własnym sumieniem. I nikt nie może odpowiadać za drugiego ;)
Czekam na nowość u ciebie :*
Przepraszam, że z takim opóźnieniem, ale wydawało mi się, iż mój komentarz został już tutaj dodany, a potem patrzę i nic. Albo blogspot znowu m zrobił kuku i postanowił nie dodać mojej opinii, albo zapomniałam skomentować, ale mniejsza o to, efekt i tak jest taki sam.
OdpowiedzUsuńSzczerze to się trochę zaskoczyłam, bo spodziewałam się trochę inne rozdziału. Myślałam, że od razu wskoczysz na wątek Anny i jej nowego chłopaka, a tu jednak widzę zdenerwowanego Kristiana. Odrobinę się rozczarowałam, bo mimo że Kristian wydaje mi się całkiem przyjemną postacią, to aż tak mnie nie zainteresował. Chociaż wcale mu się nie dziwię, że zdenerwował się na Mathiasa. Człowiek się stara, żeby przyjaciel jakoś stanął na nogi, a tu sam przyjaciel na własne życzenia na nowo zaczyna popadać w melancholijną katatonię tęsknoty za utraconą miłością. No cóż, zakochani są ślepi (i głupi czasami).
Co prawda - dalej tak drastycznie nie osądzam Anny. I pewnie będąc na miejscu Mathiasa też próbowałabym dociec, co się u niej dzieje. (Jestem taaakim dobrym człowiekiem~). Dlatego na miejscu Kristiana zamiast ciągle narzekać na zachowanie Mathiasa, to sama poszłabym z nim i pomogłaby mu w sprawdzeniu, czy z Anną wszystko jest dobrze. To i wilk będzie syty, i wilk będzie syty. ;d
" stół kuchennego blatu" - raczej blat kuchennego stołu, blat stanowi część składową i to w nią uderzył. c:
Oprócz tego, coś mi szwankuje z przecinkami...
Pozdrawiam,
Alathea
Ah, ten rozdział to taka cisza przed burzą. Jednak masz trochę racji - z biegiem dni zauważam, że ten rozdział mógł być pod pewnymi względami lepszy. To dla mnie nauczka, żeby nie pisać na szybko i od razu nie publikować, bo potem trudno jest cokolwiek zmienić ;)
UsuńDziękuję za cenne uwagi, ja po prostu czasem tworzę dziwne połączenia i czytając po raz drugi nie widzę tego błędu :) A nad przecinkami pracuję!! Może jeszcze nie wychodzi mi perfekcyjnie, jednak postaram się, żeby następny rozdział wyszedł lepszy - w treści i języku ;)
Witaj!
OdpowiedzUsuńNareszcie udało mi się dotrzeć do twojego bloga. :)
Nadrobiłam kilka rozdziałów. Za nie długo będę całkowicie na bieżąco.
Piszesz bardzo przyjemnym stylem. Podoba mi się. Próbuję się dodać do obserwujących. Może wreszcie mi się uda :D
Weny! Pozdr.
Niecierpliwie czekam na next! :)
http://historie-ktore-pisze-zycie.blogspot.com/
Nie wiem jak to się stało, ale przeoczyłam Twój komentarz u mnie na blogu i dopiero dzisiaj go zauważyłam -.-' W każdym razie, dziękuję za zaproszenie i w najbliższym czasie na pewno przeczytam i skomentuję - żeby nie było, że jestem chamska i ignoruję komentarze xD
OdpowiedzUsuńO to mi właśnie chodziło. Anna pojawia się i znika, a ten biedak tylko się o nią martwi.
OdpowiedzUsuńdziwię się, że Krystian się wkurzył. W końcu to on zajmował się Mathiasem przez ostatnie kilka tygodni, to on sprzątać mu mieszkanie. Czekam na kolejny rozdział, bo nie mam pojęcia, jak mogą dalej potoczy się losy Anny i Mathiasa. Może Anna rzeczywiście jest tak wyrachowan, że przyszła do Mathiasa z powoduen jakiejś tam sprzeczki? Moje teorie zwykle się nie sprawdzają,ale co tam xD
Pozdrawiam,
Sparks ;*
Strasznie Ci dziękuję, że poświęciłaś czas na napisanie kilku słów zarówno tu, jak i pod poprzednimi rozdziałami :) To naprawdę daje kopa do dalszej pracy nad pisaniem.
UsuńAnna doskonale wie co robi :) Za dwa rozdziały wszystko zacznie się wyjaśniać.
Pozdrawiam!! :)
Dziękuję za komentarz u mnie i miłe słowa! Postanowiłam wykorzystać wolną chwilę i od razu tutaj zajrzeć. Mathias (swoją drogą to lubię to imię, bo kiedyś poznałam naprawdę przystojnego Węgra, który je nosił :D) po tym rozstaniu zachowuje się trochę jak baba z depresją. Nie chcę go obrażać, bo rozumiem, że naprawdę kocha Annę i ciężko mu się pogodzić z jej odejściem, ale tak mi się to trochę kojarzy. Chociaż z drugiej strony w dzisiejszym świecie brakuje takich wrażliwych chłopaków jak on. A co do Anny to uważam, że postąpiła nie fair w stosunku do Mathiasa, prosząc go o pomoc. Namieszała mu tylko bardziej i nie pozwoliła pogodzić się ze swoim odejściem. Zastanawiam się, dlaczego w ogóle wróciła do tamtego faceta, skoro tak ją potraktował. Mam nadzieję, że szybko się to wyjaśni :)
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział :*
Również dziękuję Ci ślicznie za komentarz i poświęcony czas.
UsuńAnna jak widać uwielbia wykańczać ludzi :D
A Mathias, to Mathias, mimo jego lamentu i zbyt dobrego serca, nadal pozostaje jednym z moich ulubionych bohaterów, których stworzyłam.
Już niedługo wszystko będzie jasne jak słońce, jesteśmy bliżej końca, niż dalej ;)
Och. Jeśli Mathias się kiedykolwiek wkurzy na Kristiana, to ja go chętnie przygarnę:)
OdpowiedzUsuńJest prawdziwym przyjacielem, który zrobiłby dla Mathiasa wiele. Martwi się o niego, troszczy, staje za nim murem. Ale z drugiej wypomina mu jego głupotę. Cóż, czy nie po to są przyjaciele?
Co do samego Mata jest z lekka naiwny i ma za miękkie serce. Przeważnie podziwiam ludzi, którzy troszczą się tak o innych, ale nie w tym przypadku. Bo Mathias niszczy tym siebie.
A Anna po prostu mnie wkurzyła. Jest nieczułą egoistką, która sama prosi się o problemy. Ech...Znając życie, pewnie ma ku temu jakiś ważny powód.
Rozdział wspaniały. Masa przeróżnych uczuć. No i Kristian, nie muszę chyba dodawać, że go pokochałam?:)
Pozdrawiam!
Kristian jest niezwykłym człowiekiem z wielu powodów, Mathias na pewno w końcu to doceni (a przynajmniej się postara) ;)
UsuńDziękuję, że poświęciłaś mi czas!!
Piszesz tak lekko, cudownie, ach jak ja Ci zazdroszczę. I wybrałaś sobie trudną do pociągnięcia narrację, a i tak radzisz sobie świetnie, gratuluję. Od samego prologu historia wydała mi się niby banalna - zakochany mężczyzna, cierpiący a jednak już po pierwszym akapicie całkowicie się wciągnąłem. Może to dzięki tej narracji? Po przeczytaniu tych czterech rozdziałów Mathias zaczął mnie z jednej strony strasznie irytować (no rozumiem - rozstanie, dołek, zwolnienie z pracy, ale człowieku weź się w garść) a z drugiej jakoś staram się zrozumieć, jak chcesz przedstawić tą postać. No i Anna, którą żadną sympatią nie jestem w stanie darzyć, choćby nie wiem jak była poszkodowana przez tego nowego chłopaka. A Kristian mnie zaintrygował i cieszę się, że tak dużo było go w tym rozdziale i ogólnie widzę, że ciągle gdzieś się przewija.
OdpowiedzUsuńOpowiadanie mnie urzekło, jest takie zwyczajne, prawdziwe a zarazem doskonale umiesz oddać wszystkie uczucia i wykreować bohaterów z krwi i kości.
Pozdrawiam :)
Kiedy wczoraj pomyślałam sobie o tym, że dawno nie odwiedzałam mojego bloga, nie spodziewałam, że trafię również tutaj. Przeglądając go zobaczyłam twój profil i pomyślałam sobie chwila...przecież to ty ;) Wróciłaś ;) I to z tak przepiękną historią, że niemal zakochałam się w niej od razu ;) Temat jest ciężki, bo nie jest łatwo pogodzić się z tym, że ukochana osoba odchodzi do innego. Ale dobrze, że Mathias ma takiego dobrego kolegę, który stara się go ogarnąć i sprawić, aby zaczął normalnie żyć. Tylko czy Mathias ma szansę na normalne życie, zwłaszcza po tym co powiedziała mu Anna. Nie wiem czy Kristian ma rację, że ona kłamie ale coś jest na rzeczy. I najważniejsze pytanie...czy on ją znajdzie? Będzie ciężko, ale przynajmniej będzie wiedział jak jest.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;* i czekam na nowy rozdział, ciesząc się, że wróciłaś ;)
O jaaaa LOLLE!! Ostatnio tak się zastanawiałam czy nasze drogi jeszcze się kiedyś zejdą. I tu taka niespodzianka :D
UsuńSuper, że jesteś!!
Czekam na jakieś nowe opowiadanie od ciebie, pamiętaj ;)
Jak tam idzie pisanie? (;
OdpowiedzUsuńCały czas do przodu, jak wena dopisze to wkrótce coś się pojawi ;)
UsuńKristian jest dla Mathiasa jak starszy brat. Tak właśnie pomyślałam, gdy przeczytałam pierwszą część rozdziału. No i zachował się niemalże tak, jak ja bym się zachowała na jego miejscu :)
OdpowiedzUsuńMathias z kolei zaczyna mnie denerwować trochę mniej, co wcale nie znaczy, że go nie lubię. Po prostu nie zgadzam się z kilkoma jego zachowaniami, postępowaniem i słabą psychiką (bo wychodzi na to, że właśnie taka ona jest).
Naprawdę piszesz bardzo dobrze. Masz niekiedy problemy z interpunkcją, ale powiem ci szczerze, że ja też takie mam, więc nie będę ci tego jakoś niezwykle wytykać. Proponuję tylko, byś powtórzyła sobie, jak tam wygląda romans "niż" z przecinkami, bo na przestrzeni tych kilku rozdziałów pojawiło się kilka błędów. Wpis ponownie wykonany spójnie, logicznie, czyta się to lekko, choć może już nie tak szybko - ale to pewnie to, że czytam nieprzerwanie od pół godziny i raczej ciężko mi się już skleja te wszystkie literki ;)
Jak zwykle na koniec:
1. "Kristian bardziej cierpiał i rozczulał niż ja" - "rozczulał się"
2. " - Przy okazji proponuję zgolić ci brodę - Usłyszałem za sobą jego spokojny głos - Chętnie się nią zajmę." - myślę, że sama widzisz, o co chodzi.
Pojawiło się też kilka błędów z przecinkami, ale co tam ;)
Ok, to tak na koniec (bo na razie nie ma więcej do czytania) chciałabym życzyć ci dużo weny w nadchodzącym 2015 roku i spełnienia wszystkich twoich postanowień,
Minoo
healer-of-century.blogspot.com
Zapraszam też do siebie, będzie mi bardzo miło, jak wpadniesz :)
Dziękuję ci za te wszystkie cudowne komentarze i rady :) Jak już wspominałam wyżej, interpunkcja nie jest moją mocną stroną. Ale postaram się bardziej pilnować.
UsuńCo do Mathiasa - właśnie taki ma być. To nie jest jakiś mocarny facet, ze stalową duszą. To wrażliwy mężczyzna, który cierpi bardziej, ta sytuacja go niszczy, i to chcę pokazać. Mam nadzieję, że choć trochę daję radę :p
Na pewno do ciebie wpadnę po Nowym Roku!! :)
Daaawno mnie tutaj nie było,za co bardzo Cię przepraszam. Dzisiaj jednak się zmobilizuję i nadrobię wszystkie zaległości u Ciebie. :)
OdpowiedzUsuńMathias z jednej strony wzbudza moją litość i współczucie,a z drugiej-niesłabnący szacunek. Jest też dla mnie reprezentantem czegoś,czego nie umiem do końca pojąć: uczucia doskonałego,niepozbawionego krytycyzmu,ale i zdeterminowanego do tego,aby w swej zagadkowej ekspansji przełamywac wszelkie bariery. Nie potrafię sobie tylko sensownie wytłumaczyć,że Anna,w głębi serca,pielęgnuje wobec Mathiasa taka samą emocję. Nie ufam jej. Współczuję jej,jesku rzeczywiście wplatala sie w destrukcyjny związek,ale jej nie ufam. Ta kobieta na swój sposób jest niepoczytalna i trudno mi w chwili obecnej wyzbyć się silnego poczucia niepokoju z powodu jej pojawienia się na scenie wydarzeń po raz kolejny.
Kristian jest fantastyczny,ale nawet jemu nie uda się przełamać bariery oddzielającej Mathiasa od rzeczywistości. Chyba nawet Anna by tego nie dokonała. Jakie to smutne.
przepraszam,że ten komentarz tak wygląda,ale piszę go na telefonie. ;)
Pozdrowienia! Cmok,cmok! ;D
No i pożarłam kolejne opowiadania. Szybciutko się je czyta, bo są dość krótkie. Opowiadanie się rozkręca, znamy już coraz bardziej głównych bohaterów, ich zachowania i ogólnie takie coś xd Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNie wiem co myśleć o Annie. Z jednej strony, wersja Mata wydaje się zrozumiała. On ją kocha, chce jej dobra. Dlaczego miałby jej nie pomóc, czemu miałby ją odrzucić?
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony Kristian jest takim głosem rozsądku, kimś kto inaczej patrzy na sprawę. Już samo to, że Anna zniknęła daje do myślenia.
Cieszę się, że przybliżyłaś nam postać Kristiana. Gdzie można znaleźć tak wartościowego przyjaciela jak on? To w ogóle możliwe?